poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 8


,,Atrakcje’’ zmęczyły równie mocno mnie jak i Anitę. Poszłyśmy spać w swoich ramionach. Było około 1.00, gdy obudził mnie huk zamykających się drzwi. Byłam tak zaspana, że do końca nie wiedziałam co się dzieje, więc ułożyłam się wygodnie z nadzieją, że zasnę. Przysypiałam, kiedy niespodziewanie zapaliło się światło w moim pokoju. Zasłoniłam oczy ręką i je przetarłam. Anita schowała się głębiej pod kołdrą, szukając ciemności. Usiadłam i ujrzałam moją matkę, która stała w progu. Wyglądała na pijaną i ona mi prawi kazania, że nie należy się upijać.
- Co wy robicie?! Co ona tu robi?! Wynoś się – krzyknęła Irena i dopadła do kołdry. Szamotałam się z nią by jej nie zerwała.
- Zostaw nas i idź spać! – odpowiedziałam podniesionym głosem. Moja matka okazała się bardzo silna, to chyba przez ten alkohol. Czuć od niej było z daleka. Zwyciężyła walkę o kołdrę. Wyrwała ją i wytrzeszczyła oczy. Miałyśmy na sobie tylko majtki. Irena zaczęła krzyczeć w niebogłosy. Oczy jej się zaszkliły. Po chwili już tylko dyszała. Z oczu leciały pioruny we wszystkie strony. Przestraszyłam się jej nie na żarty. Odetchnęła głęboko. W tej chwili narzuciłam szybko na siebie Topa i okryłam Anitę kocem. Matka wyjęła telefon i zaczęła mamrotać, że to już za wiele, że dzwoni natychmiast na policję. Rzuciłam się na nią, wyrywając aparat. Dostałam za to po twarzy. Jakoś udało mi się ją wypchać z pokoju i przekręcić klucz w drzwiach. Ciężko dysząc słuchałam obraźliwe słowa skierowane do mnie. Leciały jak z wyrzutni rakiet, raniąc mnie dogłębnie. Niszczyły ostatki wiary, że może udać się mi i Anicie, że możemy być akceptowane. Matka darła się przez jakieś 10 minut. W końcu dała sobie spokój i odeszła spod drzwi. Odwróciłam się do łóżka ze łzami w oczach. Anita siedziała, kręcąc głową z nie dowierzeniem. Nie wiem kiedy dołączyła do całej tej scenki, ale była w szoku.  
-Przepraszam- wyszeptałam, dławiąc się łzami. Dziecinka wstała szybko i podbiegła, aby mnie przytulić. Długo płakałam w jej ramionach i nawet nie zauważyłam, gdy zasnęłam.

Kolejne dni mijały bardzo powoli. Częste kłótnie z matką na temat mojej orientacji seksualnej powoli wykańczały moją psychikę. Dodatkowo Anita wyjechała do swoich rodziców. Nie wiedziałam, kiedy wróci. Łzy płynęły z moich oczu bardzo często a szczególnie  wieczorem i w nocy. Bałam się patrzeć w lustro przez to do czego doprowadził ten incydent. Jedyną odskocznią była rozmowa z Niallem. Mogłam wtedy zapomnieć o wszystkich problemach. Śmiałam się z nim i żyłam normalnie. Dzięki niemu miałam pretekst do zebrania się w kupę i uporządkowania choć trochę. Przy tym miłym Irlandczyku nie musiałam udawać, że wszystko jest w porządku, bo w chwilach, kiedy byliśmy razem czułam się wspaniale.
Pewnego razu oglądaliśmy moje stare zdjęcia. Opowiedziałam Niallowi o czasach kiedy jeszcze  mieszkaliśmy w Polsce i byliśmy szczęśliwą rodziną. Wyłapywał każde moje słowo. Czułam się potrzebna i akceptowana. Nawet nie wiedziałam jakie to wspaniałe uczucie. Poznawałam Blondyna coraz bardziej. Z każdym kolejnym dniem dowiadywałam się o nim czegoś nowego, często szokującego. Mimo to miałam wrażenie, że o jakiejś bardzo istotnej rzeczy jeszcze nie wiem. Nawet nie zauważyłam, kiedy minął miesiąc od naszego pierwszego spotkania.
Kłótnie między mną a matką nie miały końca, ale przesadziła. Kazała mi się wynieść z domu. Powiedziała, ze mogę zamieszkać z ojcem i że nie obchodzi ją co się ze mną stanie, bo ma już tego wszystkiego dość . Wytknęła mi każdy błąd. Nie mogłam tego słuchać. Wykrzyczała mi w twarz, ze mam 3 dni na przeprowadzkę, bo wyjeżdża. Po jej powrocie ma mnie nie być w domu. Godzinę później zniknęła na te 3 dni. Od razu zadzwoniłam do Anity i opowiedziałam jej o tym. Próbowała mnie jakoś pocieszyć. Brakowało mi jej. Niestety miała wrócić dopiero za tydzień, albo dwa, albo trzy. Sama nie wiedziała kiedy uda jej się wyrwać. Płakałam długo po naszej rozmowie. Rzucałam czym popadnie. Byłam rozbita.

Niall
Jadłem kolacje gdy nagle zadzwoniła do mnie Anita. Drżącym głosem zaczęła opowiadać, że Micha potrzebuje kogoś, kto jest jej bliski. Kazała mi spiąć dupę i czym prędzej popędzić do niej. Przejąłem się. Porzuciłem niedokończony posiłek i wybiegłem z domu. Harry krzyknął co do mnie,  gdy go mijałem ale nie było to dla mnie wtedy istotne. Wyobrażałem sobie najgorsze scenariusze.  To dodało mi skrzydeł by szybciej biec.  
Wszedłem do domu Michy bez pukania, ciężko dysząc. Nie sprawdzałem czy ktoś jest na parterze. Od razu pognałem do pokoju Michy. Trochę bałem się go otworzyć. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. W końcu odważyłem się i uchyliłem drzwi. Ujrzałem zagracony pokuj. Wszystko było powywracane do góry nogami. Wszędzie walały się ubrania. Przy biurku leżało szkło z jakiejś rozbitej szklanki. Przeczesywałem wzrokiem całe pomieszczenie w poszukiwaniu Michy. Zauważyłam ją po chwili. Leżała na łóżku w samych spodenkach i staniku. Podniosła głowę i ujrzałem inne oblicze mojej przyjaciółki. Potargane włosy stały we wszystkie strony. Część z nich zakrywała pół twarzy. Wynurzał się z pomiędzy nich nos czerwony od płaczu. Pod oczami było widać zaschnięte strużki tuszu do rzęs. Serce krajało mi się na ten widok.
- Co tu robisz? – spytała cichym ochrypłym głosem. Nie byłem w stanie odpowiedzieć. Wskoczyłem na łóżko i mocno przytuliłem ją do piersi. Micha zaczęła szlochać. Szeptałem jej, że wszystko będzie dobrze. Na te słowa rozpłakała się. Myślałem, ze już dłużej nie wytrzymam. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Długie siedzieliśmy przytulenie do siebie. Udało mi się uspokoić Michę.
- Zrobię ci herbaty a ty w tym czasie zaczekaj tutaj, dobrze?- zaproponowałem i poczekałem do póki nie pokiwała głową. Będąc w kuchni myślałem, że nie dam rady patrzeć na to jak ona cierpi. Byłem tchórzem. Wróciłem do pokoju z przygotowanym napojem. Postawiłem tacę na biurku i zdałem sobie sprawę, ze michy nie ma w pokoju. Zawołałem ją, lecz nikt mi nie odpowiedział. Trochę mnie to przeraziło. Usiadłem na łóżku i zastanowiłem się co mam zrobić. Po chwili Micha wyszła z łazienki. Przemyła twarz i wyglądała trochę lepiej. Odetchnąłem z ulgi. Znowu znaleźliśmy się na łóżku.
- Niall dziękuję, ze mi pomagasz. Ja… ja nie wiem co bym zrobiła. Dziękuję – powiedziała lekko uśmiechnęła się do mnie. Ten ruch mięśni na jej twarzy trwał tylko chwilkę. Chciała to ukryć pijąc łyk herbaty.
- Możesz na mnie liczyć i nie musisz mi dziękować. Jestem twoim przyjacielem- odparłem.
- Ja powinnam była wcześniej ci to powiedzieć. Tak myślę. Jestem z Anitą i przez to wyjeżdżam. Za trzy dni ma mnie tu nie być – powiedziała i spuściła wzrok. Nie wiedziałem, że Anita była kimś więcej. Jakoś nie zmieniło to moich uczuć do niej. Wiedziałem bowiem, ze dla mnie tez jest kimś więcej. Zrozumiałem to w tej minucie, w której czułem jej cierpienie.
Micha wypiła herbatę i odstawiła szklankę na szafeczkę nocną. Uczyniłem to samo i położyłem się koło niej.
- Zabrudziłam ci koszulkę – westchnęła i pokazała palcem miejsce, w którym był tusz. Westchnęła i zamknęła oczy. Niespodziewanie położyła się na boku i przytuliła do mnie. Objąłem ją delikatnie ramionami.
- Mógłbyś trochę zostać? Nie chcę być sama.
- Dobrze, to żaden problem – powiedziałem i zdjąłem buty, które głośno opadły na podłogę. Leżeliśmy przytuleni przez jakiś czas. W pewnym momencie Micha podciągnęła się na rękach i spojrzała mi w oczy. Po chwili bardzo powoli zbliżyła swoje usta do moich. Lekko dotknęła je swoimi wargami. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Oderwała się i uśmiechnęła. Uczyniłem to samo tyle, że szerzej. Usnęliśmy wtuleni w siebie. Było mi cudownie i tylko myśl o tym, ze niedługo Michy tu nie będzie zepsuła tą chwilę. 

Harry
- Udało się. Nigdy wcześniej nie widziałem jak tak szybko biegł- powiedziałem z  uśmiechem do słuchawki swojego telefonu.
-To bardzo dobrze. Tylko nie wymyślaj sobie, że od razu się uda. Musimy coś wymyśleć specjalnego. Może masz jakieś propozycje? Nie wiem czy zauważyłeś ale jak na razie to ja odwalam całą robotę. Rusz trochę te swoje cztery litery i wymyśl coś sensownego – powiedziała z udawaną słodkością w głosie Anita. Ta babka miała niezły charakterek. Czasem zastanawiam się jak Micha z nią wytrzymuje.
- Hmmm a co być powiedziała na mały wypad nad jezioro? Namioty i te sprawy- zapytałem i zacząłem się śmiać zachwycony swoim wspaniałym pomysłem. 

~~~ 
I jest kolejny rozdział. Musiałam dodać w drugą rocznicę One Direction. Dziękuję za przeczytanie i oczywiście proszę o komentarze. Papapappa <3

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 7


Micha

-Gotowe- powiedziałam do Nialla i podeszłam do zlewu aby umyć ręce po udanej operacji. Nagle zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni, odebrałam go. W słuchawce usłyszałam zasapanego ojca, który bardzo przepraszał mnie za to że nie przyjedzie. Powiedział, że Kate złamała nogę i są w szpitalu. A dobrze jej tak.  Opowiedziałam o wszystkim Blondynowi.
- No to masz wolny dzień- stwierdził i spojrzał na zegarek.
-Tak. Hmmm zastanawiam się co by tu porobić… Może masz ochotę obejrzeć ze mną jakiś film?- zapytałam i skierowałam się w stronę salonu.
- Dobrze, ale jakiś w miarę krótki, bo muszę niedługo wracać do chłopaków- odpowiedział i rozłożył się na kanapie.
-Okey wybierz coś z przeglądarki a ja w tym czasie zrobię popcorn- powiedziałam i już po chwili wróciłam do pokoju z wielką miską prażonej kukurydzy.
-I jak wybrałeś coś z tego co było?  
- Tak. Oglądałem już kiedyś ten film. Jest fajny choć na początku trochę nudny.  
-Okey zapuszczaj- odparłam i usiadłam ramię w ramię do Nialla, tak aby miał on dostęp do miski. Horan miał rację początek był strasznie nudny. Oczy kleiły mi się i już po jakichś 20 minutach spałam wtulona w klatkę piersiową Blondyna. Miałam dziwny sen. Szłam ulic z zakupami, gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Wyrywałam się, ale nie dałam rady. Napastnik wepchnął mnie do samochodu. Krzyczałam: ,,Zostaw nas!’’. Szamotałam się na wszystkie strony. Czułam strach i wielkie pragnienie chronienia czegoś lub kogoś.
- Ej Micha. Obudź się- wrył się sen głos Nialla. Usiadłam gwałtownie ciężko dysząc z przerażenia. Niespokojnie rozejrzałam się po salonie. Wszystko wydawało się normalne i na swoim miejscu. Telewizor nadal wyświetlał obraz.
- To tylko zły sen- wyszeptał spokojnym głosem Horan. Pokiwałam głową i z mocno bijącym sercem przysunęłam się do Irlandczyka, aby dalej oglądać film.

Niall wstał i skierował się w stronę wyjścia.
-Muszę już iść. Niedługo mam próbę z zespołem. Dasz sobie radę? Jakby coś to dzwoń.
-Dobrze. Dzięki za miło spędzony czas- powiedziałam odprowadzając go do drzwi.
- Mie ma za co. To dla mnie była przyjemność. Cześć- odparł i już schodził po schodkach, gdy zawołałam: 
-Niall?- podbiegłam do niego i stanęłam na palcach by dać mu całusa w policzek.
- Naprawdę dziękuję. Do zobaczenia- pożegnałam się z nim i wróciłam do domu nie odwracając się.  

Niall

Wszedłem do naszego mieszkania rozmyślając o Misze. Myślałem o niej całą drogę do domu. Zdziwiłem się, gdy na pożegnanie pocałowała mnie w policzek ale jednocześnie było to bardzo miłe. Wspominałem jej uśmiech, gdy na kanapie w salonie spotkałem odsypiającego nockę Louisa. Poszedłem do kuchni, aby coś przekąsić.   
- Ooo hej Niall. W samą porę wróciłeś. Zaraz jedziemy nagrywać. Już się nie mogę doczekać. Jak Ci minął poranek?- zapytał Harry, który starał się przypiec coś na patelni. Wydaję mi się, ze były to naleśniki, ale nie za bardzo wyglądały jak te placuszki. Mimo to Hazza się nie poddawał. Taki już jest nasz najmłodszy przyjaciel w zespole.
- Hej oglądałem film z Michą, bo w końcu jej tacie coś wypadło i nie mógł przyjechać- odparłem i zajrzałem przez ramię Lokowatemu. Harry dopiero teraz spojrzał na mnie i wytrzeszczył oczy.
- Co Ci się stało?! Przecież dzisiaj mamy spotkanie z fanami! Jak ty wyglądasz?!- zadawał krzykiem pytania jak wyrzutnia rakiet. Zaczął skakać wokół mnie, sprawdzając obrażenia.
-Miałem mały incydent z byłym Michy… To nic takiego. Mam nadzieję, że dadzą radę jakoś to zakryć.
-Uuuuu królewiczu poświęciłeś się dla niej? – powiedział i szturchnął mnie w ramię.
-Przyłożyłem takiemu jednemu- odparłem z uśmiechem.
- Coś czuję, ze podoba Ci się Micha. Pewnie zaprosisz ją na bal charytatywny.
-Fajna jest i wgl, ale chyba będziemy tylko przyjaciółmi. Nie mogę jej zaprosić na tą imprezę. Nie powiedziałem jej o naszej historii.
- Czemu tylko przyjaciółmi?- zapytał zaciekawiony Harry.
- Bo ona mnie nie chce. Naleśniki Ci się palą- odparłem ze smutkiem i wyszedłem z kuchni.

Micha

Właśnie robiłam ostatnie poprawki makijażu i fryzury, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zaprosiłam Anitę na imprezę do klubu leżącego niedaleko mojego domu. To był pretekst. Moja matka poszła na ploty z koleżankami. Powiedziała, ze wróci późno, więc zdążymy porobić coś ciekawego… W końcu trzeba korzystać póki chata wolna. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi mojej kochanek Dziecince.
-Hej cieszę się, ze przyszłaś. Muszę jeszcze dobrać odpowiednie buty- powitałam ją i od razu zaciągnęłam do swojego pokoju. Czekała tam na nią miła niespodzianka. Na meblach rozstawiła małe świeczki, które oświetlały cały pokój. Było ich ze sto. Anita nie mogła uwierzyć w to co widzi. ( Tak wgl to świetnie wyglądała. Tak sexy, że aż od razu wrzuciłabym ją do swojego łóżka) Otworzyła szeroko usta i oczy. Nagle pocałowała mnie namiętnie. Oderwała się na chwilę.
-Dziękuję kochana. Jesteś taka wspaniała- wypowiedziała to ze łzami w oczach. Uśmiechnęłam się i zsunęłam żakiet z jej ramion. Objęłam rękoma jej śliczną twarz i pocałowałam  delikatnie i bez pośpiechu. Całowałyśmy się powoli jak nigdy. Ubrania spływały z nas otulając nasze stopy. Wyciągnęłam rękę i pomogłam wejść Anicie na łóżko. Czułam spokój i radość. W tle leciała spokojna rockowa ballada. Byłyśmy w swoim świecie i nic nie mogło tego zmienić. 

~~~ 

Witam wszystkich i od razu przepraszam, ze tak długo nie dodawałam rozdziału. Miałam dużo na głowie. Poprawianie ocen, kartkówki, sprawdziany a do tego wszystkiego wycieczkę i rolę w akademii na zakończenie roku szkolnego. Mam nadzieję, że w wakacje znajdę więcej czasu i częściej będę dodawać nowe rozdziały. Tak jak wcześniej proszę wszystkich czytających o komentarz, ponieważ miło przeczytać o tym blogu coś miłego. To mnie nakręca, dzięki czemu bardziej się staram. Dziękuję za przeczytanie tej notki. Życzę wszystkim udanych wakacji. Pozdrawiam i żegnam się. <3333

sobota, 26 maja 2012

Rozdział 6


Micha

- Co ty tu robisz? Czemu nie zostawisz mnie w spokoju?- zapytałam zdenerwowana i zawstydzona jednocześnie. 
- Witaj kochanie. Właśnie wróciłem ze wspaniałych wakacji i pomyślałem o tobie- powiedział z  uśmiechem i podszedł do mnie, aby mnie przytulić. Od razu się od niego odsunęłam. 
- Wyjdź!- powiedziałam bliska wybuchu – Wyjdź i nie wracaj! Nie chcę cię więcej widzieć! – krzyknęłam i popchnęłam go, aby wyszedł z domu.
- Nie popychaj mnie dziwko!- zawtórował Drake. Zamachnął się na mnie i pewnie uderzyłby mnie gdyby nie Niall, który go zatrzymał. 
- Ona nie chce cię widzieć. Wyjdź- powiedział twardo.
- Ty jej słuchasz? – zapytał Drake i zaczął się śmiać. Blondyn wkurzył się na niego i z pięści dał mu w twarz. Zaczęli się bić. Okładali się rękoma. Słychać było krzyki i jęknięcia z bólu. Drake nie miał szans, więc po chwili wylądował na wycieraczce. Wściekły Niall zamknął mu drzwi przed nosem i przekręcił w nich zamek. Stałam przy schodach, jak sierotka Marysia, skulona i trzęsąca się od wrażeń. Strasznie bałam się o siebie a przede wszystkim o Nialla. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Nie zwracałam uwagi na spływające łzy.
- Jeszcze popamiętasz – krzyknął Drake zza zamkniętych drzwi. Spojrzałam na Nialla, który właśnie zmierzał w moim kierunku.
- Przepraszam…. ja…- kompletnie nie wiedziałam co mogę mu powiedzieć. Czułam się zawstydzona przez Drake. Bałam się co może sobie o mnie pomyśleć Niall przez tą sytuację i przez to co mówił Drake. Z tego wszystkiego zachwiałam się i pewnie bym upadła gdyby nie blondyn, który chwycił mnie w ramiona i mocno przytulił.

- Nie przepraszaj – powiedział szeptem i zaczął mną kołysać abym się uspokoiła. Nucił przy tym James Blunt - You're Beautiful. Czułam się w tej chwili bezpieczna. Nie musiałam o niczym myśleć, niczym się martwić. Dawno się tak nie czułam. Niestety to musiało się skończyć. Oderwałam się od Nialla i spojrzała mu prosto w twarz. Dopiero teraz zauważyłam, że ma rozciętą wargę i podbite oko. Delikatnie jej dotknęłam opuszkami palców, mimo to chłopak lekko się skrzywił.

- Nie najlepiej to wygląda. Lepiej to opatrzyć- powiedział mu patrząc prosto w oczy. Kazałam Niallowi usiąść na krześle w kuchni a sama poszłam do łazienki po apteczkę. Ręce wciąż mi się trzęsły więc ostrożnie i powoli zaczęłam wyjmować po kolei z apteczki plastry, wodę utlenioną i inne akcesoria.

 

Anita

 

Przebudziłam się w czyichś ramionach, które kołysały się cyklicznie. Uchyliłam powieki i ujrzałam Harrego i Louisa. Marchewkowy Król właśnie otwierał drzwi do mojego mieszkania. Lokowaty trzymał mnie na rękach jakbym była najdelikatniejszym kwiatem, który łatwo uszkodzić. Zauważył, ze się przebudziłam i powiedział:

- Hej zaraz będziesz w swoim łóżku. Śpij.

- Harry ostrożnie przeniósł mnie przez próg i zamknął drzwi nogą. Nie wiem skąd wiedział, gdzie jest moja sypialnia, ale od razu się do niej skierował i położył mnie na łóżku.  Cicho szepnął dobranoc  i odwrócił się.

- Masz chwilkę? – zapytałam chłopca, który stał już w drzwiach.

- Tak. Jakoś nie chce mi się pomóc sprzątać po tej imprezie – odpowiedział i usiadł na brzegu posłania. 

- Pewnie zauważyłeś, ze jestem bardzo związana z Michą. Chcę dla niej jak najlepiej. Ostatnio bardzo cierpi przez swoją matkę. Ma spore problemy związane także ze mną. Nie miałam się kogo poradzić, więc pomyślałam o tobie – powiedziałam i spuściłam wzrok. 

- Słucham. Mam nadzieję, ze ci jakoś pomogę bo chyba nie jestem najlepszy w udawaniu rad – odparł i usiadł naprzeciw mnie na łóżku, aby nam się lepiej rozmawiało.

- Otóż… Ja z Miacha jesteśmy razem, ale czuję, że ona zasługuje na kogoś innego. Chciałabym żeby ułożyła sobie przyszłość. Żeby założyła normalną rodzinę, której sama nie miała w najtrudniejszym okresie jej życia. Zauważyłam jak patrzy na nią Niall i pomyślałam, ze może on byłby dobrą osobą. Wiem, ze będzie mi trudno, ale nie mogę patrzeć na to jak się męczy. Dlatego chciałabym cię poprosić o przysługę.

- Jeżeli dałbym radę ją wypełnić to z ochotą ci pomogę.

- Musimy zeswatać Nialla z Michą – odpowiedziałam i spojrzałam w zielone oczy Harrego. Odetchnął głośno  i pokiwał głową.

 

Niall

 

Nie widziałem kim jest Drake, ale czułem, ze Micha się go boi. Martwiłem się o nią i chciałem ją przed nim ochronić. Wydawała się dobrą dziewczyną, która dużo przeszła w życiu choć nie chce żeby inni o tym wiedzieli.  Właśnie siedziałem w kuchni i rozmyślałem o całej zaistniałem sytuacji, gdy usłyszałem odgłos tłuczonego szkła. Dochodził z łazienki, w której znajdowała się Micha. Od razu się tam udałem. Otwierając drzwi ujrzałem dziewczynę za zmiotka i szufelką w rękach.

- Pomóc ci?- spytałem na co ona podskoczyła i pisnęła.

- Przestraszyłeś mnie – odpowiedziała i położyła sobie rękę na piersi. Odetchnęła głośno i dodała- Już się z tym szkłem uporałam. Zaraz opatrzę twoją twarz.

-Dobrze, może zrób to tutaj – odpowiedziałem i przysiadłem na brzegu wanny. Micha w tym czasie zmoczyła kawałek waty i stanęła między moimi nogami, aby zetrzeć krew z mojej brody.  Przy tej czynności nachyliła się nade mną i zmarszczyła brwi. Starannie, powoli wycierała krew. Przyglądałem się dziewczynie z zachwytem. Była piękna. Zauważyłem to już przy pierwszym oficjalnym spotkaniu. Przypomniało mi się jak stała w drzwiach zawstydzona. Jej policzki zarumieniły się wtedy troszeczkę. Wyglądała słodko a za razem walecznie.  W tej chwili nie mogłem się oprzeć i dotknąłem jej policzka. W dotyku był aksamitny, jak najdelikatniejszy płatek róży. Zaintrygowana spojrzała mi w oczy. Uśmiechnąłem się i drugą rękę położyłem jej na biodrze, tak by przyciągnąć ją bliżej do siebie. Nie wiedziała co się dzieje. Jej twarz była istną księgą, z której łatwo wszystko wyczytać.  Wychyliłem się i powoli zaczął zbliżać swoje usta do jej ust. Zrozumiała co chcę zrobić i położyła mi dwa palce na wargach. Pojąłem, że nie jest gotowa. Było mi trochę głupio, że wpadłem na ten pomysł.

- Przepraszam – powiedziałem i przysiadłem grzecznie na brzegu wanny.  Pokiwała głową i wróciła do oglądania ran.

 

~~~ 
Witam wszystkich <3 Taki trochę inny rozdział. Jestem w miarę zadowolona. Chciałam poprosić, aby WSZYSCY którzy czytają mojego bloga, komentowali go. Dziękuję za przeczytanie ;D

czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 5


Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Przypomniałam sobie wczorajszą imprezę i aż uśmiechnęłam się do samej siebie. Chciałam wstać, ale coś ciężkiego leżało na moim brzuchu i oplatało mnie wokół bioder. Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam kulę kręconych włosów. Była to głowa Harrego, który spał sobie  w najlepsze. Zaczęłam się lekko wiercić i próbować zdjąć go z siebie. Doprowadziło to jednak do tego, że Hazza jeszcze mocniej się mnie uczepił. Przeklęłam i uderzyłam otwartą dłonią o podłogę. Wtedy usłyszałam za sobą cichy śmiech. Odwróciłam się i ujrzałam Nialla jedzącego wielką kanapkę.
- Mógłbyś mi pomóc? – zapytałam blondyna, który już po chwili pomagał mi zepchnąć Harrego. Okazało się, że to nie takie proste nawet w dwie osoby. Lokowaty nie dawał za wygraną. W końcu Niall uderzył go lekko w policzek. Harry przebudził się i właśnie w tym momencie udało mi się wyswobodzić z jego objęć.
- Ufff udało się – wydyszałam w stając z podłogi. Spojrzałam na zapierzony salon. Wszyscy oprócz mnie i Nialla jeszcze spali. Dziwnie to wyglądało. Każdy na każdym leżał tak, że ludzie spali w plątaninie ciał. Pokręciłam  głową na Nialla, który mi się przyglądał. Na początku zlekceważyłam natarczywe spojrzenie i zapytałam:
-Która godzina?
- Coś po siódmej. Nie wiem dokładnie – odpowiedział z uśmiechem jeżdżąc wciąż wzrokiem po mnie.
- Mam coś na twarzy? – nie wytrzymałam i spytałam blondyna. Przy okazji przygładziłam stojące we wszystkie strony włosy i poprawiłam sukienkę. Buty gdzieś zgubiłam…
- Nie, czemu?
- Przyglądasz mi się dziwnie…
- Przypominasz mi pewną osobę. Nie ważne kogo. Może masz ochotę na kanapkę? – zapytał. Pokiwałam głową, więc wziął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni. Przy okazji zauważyłam, że zdążył się przebrać.  Robiąc kanapki stwierdziliśmy, że za niedługi czas obudzi się reszta, więc powstało o wiele więcej kanapek niż zamierzaliśmy na początku. Przy pracy śmialiśmy się i gawędziliśmy głównie o filmach. Niall opowiedział mi o swoich przeżyciach, po obejrzeniu ,, Gdzie jest Nemo’’. Wydawało mi się to trochę dziwne, ale w końcu znam go krótko wiec nie mi to oceniać. Po wspólnym przypominaniu sobie przeróżnych filmów, stwierdziliśmy, że mamy podobny gust. Niall zaproponował mi kino. Przyjęłam propozycję w wielkim bananem na ustach, nie widząc czemu aż tak mi na tym zależy. Właśnie miałam zastawiać wodę na herbatę, gdy usłyszeliśmy dzwonek mojego telefonu, wspaniałą piosenkę Fun- We are Young. Niall zaczął ją śpiewać. Zachwycił mnie swoim głosem. Moja torebka leżała na stole w kuchni. Podeszłam do niej i wyjęłam aparat. Na ekranie wyświetliło mi się zdjęcie uśmiechniętego taty.
- Przepraszam muszę odebrać -  powiedziałam i podałam Niallowi czajnik z wodą. Wziął go i kolejny raz obdarował mnie swoim pięknym uśmiechem.
- Halo – odebrałam połączenie radosnym głosem.
- Cześć kochanie. To ja tata. Dzwoniłem wcześniej, ale nie odbierałaś.
- Przepraszam zostawiłam telefon  w pokoju – okłamałam ojca, bo przecież nie mogłam powiedzieć mu, że byłam na imprezie do tego z alkoholem ( mój ojciec ma jakiś uraz z tym związany…). Dostałby zawału gdyby się o tym dowiedział. Spojrzałam na Nialla, który przyglądał mi się z zainteresowaniem. Zawsze rozmawiałam z rodzicami przez po polsku, więc pewnie dlatego się tak patrzył…
- Och, nic się nie stało. Wiesz co? Mam świetny pomysł. Przyjadę Dzisna po Ciebie i zabiorę Cię gdzieś – powiedział z entuzjazmem. Zatkało mnie. Mój ojciec chce ze mną spędzić czas. Szok. Ostatnio widziałam go przelotnie dwa miesiące temu w centrum handlowym.
- Co? Znaczy… no… yyy.. to bardzo fajnie- wyjąkałam.
- No to świetnie. Będę po Ciebie o 11.30 – powiedział a ja od razu zerknęłam na zegarek. Była 8.15 więc nie miałam za dużo czasu. Z doświadczenia wiedziałam, że tata przyjedzie wcześniej.
- Dobrze, widzimy się później. Cześć – zakończyłam rozmowę i przeklęłam, chowając telefon do torebki.
- Coś się stało? – zapytał Niall, podchodząc do mnie.
- Tak – odpowiedziałam i streściłam mu o co chodziło w rozmowie.
- Przecież zanim dojdę do domu. Muszę się przygotować i w ogóle. Nie zdążę – zaczęłam histeryzować choć doskonale wiedziałam, ża nie tego się boję. Obawiałam się zostać sam na sam z ojcem. Chciałam żeby uczestniczył w moim życiu, ale najzwyczajniej nie miałam o czym z nim rozmawiać. On miał nową rodzinę, o której zazwyczaj non stop opowiadał. Nie chciał tego słuchać kolejny raz.
- Spokojnie- złapał mnie za ramiona Niall i uspokoił. Po chwili szliśmy już w stronę mojego domu. Na wszelki wypadek zostawiliśmy karteczkę z informacją dlaczego nas nie ma w domu. Mimo wolnie szłam coraz szybciej. W końcu blondyn nie wytrzymał i złapał mnie za rękę.
- Uspokój się – powiedział i spojrzał mi przekonująco głęboko w oczy. Po chwili zapytał:
- A tak w ogóle to jaki jest twój tata?
- Nie lubię go, w sensie z charakteru. Jest cholernym egoistą, który myśli, że jeżeli spotka się ze mną raz na dwa miesiące to już jest wspaniały. Nie mogę uwierzyć, że zostawił mamę dla Kate- powiedziałam jeszcze bardziej zdenerwowana.
- Jest aż taki zły? – spytał Niall nie puszczając mojej dłoni. 
- Tak. Mam taką ochotę wygarnąć mu to wszystko. Wyrzucić to wreszcie z siebie , ale boję się.  Nawet sama nie wiem czego, bo okazał się takim dupkiem. Moja matka tęskni za nim i wiem o tym. Ciężko jej tym bardziej, że ma problemy ze mną. Nie chcę nikogo obwiniać, ale uważam, ze wszystko sprowadza się do ojca, który ma nas gdzieś. – odpowiedziałam i szybko starłam zabłąkaną łzę na moim policzku. Nigdy nikomu oprócz Anity  nie mówiłam o tym. Niall nic nie odpowiedział tylko ścisnął moje ramię.

Weszliśmy do pustego domu i od razu skierowaliśmy się do kuchni. Na szybko zrobiliśmy jakieś śniadanie (kanapki oczywiście). Zjadłam jedną i pobiegłam na górę wziąć szybki prysznic i przebrać się. Niall w tym czasie pałaszował śniadanie. Odświeżona weszłam do kuchni. Blondyn właśnie kończył ostatnią kanapkę ( było ich z tuzin). Szczerze mówiąc to sama nie wiedziałam po co przyszedł ze mną Niall, ale było to miłe. Polubiłam tego wiecznie głodnego Irlandczyka. Wzięłam talerze do zlewu i zaczęłam je zmywać, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Mógłbyś otworzyć? - zapytałam Nialla pokazując mu mokre dłonie.
- Jasne – odpowiedział poszedł otworzyć. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że nie ma jeszcze 10.00 więc nie mógł być to mój ojciec.
- Micha możesz przyjść? – zawołał mnie blondyn. Wytarłam dłonie i podeszłam do drzwi. Gdy podniosłam głowę, ujrzałam swoje przekleństwo. Zaczęłam szybciej oddychać a ręce zaczęły mi się trząść. Nie mogłam uwierzyć, że ta osoba  miała czelność przyjść do mojego domu. Nie widziałam go od zakończenia roku szkolnego.
- Cześć Drake. 

~~~ 

Jest kolejny. Przepraszam, ze dopiero teraz dodaje. Postaram się jak najszybciej dodać kolejny. Pozdrawiam

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 4


Wkroczyłam do budynku pewnym krokiem. Skierowałam się do Anity. Miała na mnie zaczekać. Akurat wchodziłam na ostatni stopień, gdy dziecinka wyszła z domu. Zauważyła mnie i szeroko się uśmiechnęła. Wyglądała wspaniale. Miała bardzo wysokie buty, czarne leginsy, granatową tunikę, kapelusz. No normalnie niebo. Myślałam, że mi oczy wyjdą z orbit, kiedy ją ujrzałam. Anity zauważyła moją minę i zaczęła się głośno śmiać. Podeszła do mnie i pocałowała prosto w usta. Nie mogłam się powstrzymać, więc odwzajemniłam pocałunek. Nagle drzwi po lewej otworzyły się. Lekko odsunęłyśmy się od siebie przestraszone tym dźwiękiem.  Stał w nich roześmiany Harry a za nim jakiś chłopak z ciemnymi, krótko obciętymi włosami. Cofnęłam się krok od dziecinki i uśmiechnęłam się do niej. Troszeczkę się zaczerwieniła i odwróciła wzrok. Odwróciłam się do chłopców stojących w drzwiach:
- Siemka – powitałam się jakby nigdy nic z wielkim bananem na ustach.
-Yyyy… cześć. Dziewczyny to jest Zayn. Zayn to jest Micha i Anita- powiedział Harry zaskoczony moim dobrym humorem.
- Cześć dziewczyny – powiedział uśmiechnięty Zayn i podszedł do nas. Podał nam rękę na powitanie, ale przy okazji pocałował każdą w policzek. Byłyśmy trochę zdziwione tym posunięciem. Zauważył to i roześmiał się.
- Anita masz może w domu trochę sera? Niall cały zjadł i nie mamy na kanapki- zapytał Harry, klepiąc po plecach kolegę.
- Wydaje mi się, że mam. Chodź, zobaczymy. Micha idź do chłopaków, zaraz dołączę z Harrym – powiedziała dziecinka otwierając drzwi do swojego mieszkania.
- Dobrze no to cie porywam – powiedział uśmiechnięty Zayn i złapał mnie za ramię. Kolejny raz mnie zaskoczył. Prawie się przez niego wywaliłam. Na szczęście mnie podtrzymał i zaciągnął w stronę nadal otwartych drzwi. Dumnie wszedł ze mną do środka. Od razu podbiegł do nas jakiś chłopak. W zębach trzymał marchewkę.
- Zaaaaayn ratuuuuj Niaaaall chce zabrać mi marchewki – zaczął wrzeszczeć uczepiając się Zayna. Zaraz za nim pojawił się roześmiany Niall. Widząc mnie zatrzymał się i uśmiechnął szeroko.
- Oooo cześć Micha. Fajnie, że przyszłaś – powiedział i złapał mnie za rękę. Nie wiedziałam co on robi. Przed oczami widziałam tylko śmiejącego się Zayna, który przytula bruneta udającego płaczące dziecko. Czemu wszyscy dzisiaj wszędzie mnie ciągną? Trochę teraz żałowałam, że założyłam wysokie szpilki. No ale trudno się mówi. Przecież ich nie zdejmę i nie wyrzucę za okno. Swoją drogą to dobry pomysł. Nie mogłam się nad tym dłużej zastanawiać, bo właśnie nie chcąca wpadłam w Nialla. Okazał się bardzo miękki… Nagle zatrzymał się przed jakimiś drzwiami. Wyjął z tylnej kieszonki klucz i włożył go w zamek. Przekręcił i otworzył wrota przede mną. Dopiero teraz zauważył, że przez ten cały czas trzyma mnie za rękę. Popatrzył na nasze dłonie, ścisnął moją  i lekko się uśmiechnął. Dziwnie się zachowywał. Nie czułam od niego alkoholu, więc stwierdziłam, że to musi to być jakiś narkotyk czy coś jeszcze innego. W głębi serca chciałam by mi go zaproponował, bo wydaje się lepszy od wódki czy piwa.
- To mój pokój- oznajmił i wszedł do środka. Nie wiedziałam co mam robić więc po prostu stałam w wejściu i gapiłam się na niego  jak idiotka.
- Proszę wejdź- powiedział rozradowany. Powoli weszłam do środka. N początku myślałam, że chce mi zrobić jakiś głupi żart. Okazało się, że raczej to była niespodzianka. Na łóżku leżały chipsy, dwie puszki piwa, paluszki i kilka rodzajów ciastek. Wszystkie ściany pokoju były pomalowane na zielono. Nawet narzuta za łóżku była zielona. Po prostu wszystko było zielone. Stwierdziłam, że ten chłopak ma jakieś umysłowe upośledzenie zieleni czy cos takiego. Lubię ten kolor, ale bez przesady. Na jednej ze ścian wisiał jakiś wielki obraz, ale nie mogłam go zobaczyć, bo był zasłonięty płachtą zadziwiające ale nie zieloną. Obok stało zwykłe biurko z laptopem. Koło łóżka stał stoliczek a na nim jakaś fotografia. Chciałam zobaczyć kto jest na niej, ale Niall mnie uprzedził i zabrał zdjęcie. Podszedł do biurka i schował w szufladzie.  Zrobiłam obrażoną minę, gdy odwrócił się do mnie twarzą.
- Kiedyś Ci pokaże co to za fotka – powiedział i puścił do mnie oko. Podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu. Otworzył paczkę chipsów i oznajmił :
- Siadaj i częstuj się. Mam nadzieję, ze trafiłem w twój gust – uśmiechnął się do mnie i pokazał gdzie mam usiąść. Po chwili zajadaliśmy się przysmakami. Dopiero po wypiciu połowy puszki zauważyłam, ze piwo jest z Polski.
- Gdzie znalazłeś w Anglii piwo z Polski? – zapytałam zdziwiona. Popatrzył się na mnie spod uniesionych brwi i poprawił doskonale ułożone włosy.
- Szczerze mówiąc to nie wiem. Zawsze jak robie zakupy to chodzę do takiego jednego fajnego sklepu na rogu. To chyba właśnie  stamtąd – odpowiedział i po chwili zastanowienia dodał – To musi być polski sklep. Szyld jest jakoś dziwnie napisany…. A tak wgl to skąd wiesz, że to z Polski?
- Bo to polska nazwa… Oj zresztą pochodzę z Polski – odpowiedziałam i spuściłam głowę, tak że włosy opadły mi na twarz.
- Ahhhh tak Hmmm No to powiedz coś po Polsku. Jestem ciekawy tego języka - poprosił i nachylił się w moją stronę.
- Hmmm no to…
- Powiedz jakieś przysłowie albo nie wiem, no coś w tym stylu.
- Okey. No to: w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie – powiedziałam i spojrzałam na Nialla. Oczy miał jak spodki. Nie zrozumiała go wg. Roześmiałam się na widok jego miny i spytałam:
-Wszystko w porządku? 
- Taaak – odpowiedział i pociągnął długi łyk piwa. Okazało się, żę całe wypił więc spod łóżka wygramolił prawie całą skrzynkę piw. No to imprezka będzie udana…


Mieliśmy już za sobą dwa piwa. Gawędziliśmy i śmialiśmy się jak idioci. Bardzo miło się spędzało czas z Niallem. Wyglądał na nieźle wstawionego. Nagle bez żadnego ostrzeżenia usiadł bliżej mnie. Trochę się odsunęłam, ale za mną była ściana wiec nie za dużo mi to dało. Złapał mnie za rękę i zaczął cos mamrotać pod nosem. Zbliżył się do mnie i już wyglądało, że chce mnie pocałować, gdy nagle zaczął się głośno śmiać. Wstał i chwiejnym krokiem podszedł do drzwi. Otworzył je i wyszedł na korytarz. Przeszedł kawałek  waląc co rusz ramionami w ściany.
- Imreeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeze czaaaas zaaaacząććććć – zaczął drzeć się na cały dom. Okazało się, ze w jego pokoju siedzieliśmy już dłuższy czas. Poszłam za Niallem i ujrzałam przed sobą bardzo zabawny obrazek. Na kanapie leżał wyciągnięty Zayn. Do ust pakował właśnie kanapkę. Niall od razu podbiegł do niego i rzucił się na kanapki.
- Co Ty robisz?! Zostaw to! – zaczął krzyczeć Zayn. Gdy szamotali się na kanapie, podszedł do mnie chłopak z lekko kręconymi włosami. Był ubrany w kraciastą koszulę i fartuch kuchenny.
- Cześć  pewnie to ciebie zwą Micha. Nie mieliśmy okazji się poznać.  Jestem Liam – powiedział i podał mi dłoń na powitanie.  Nie zwracał żadnej uwagi na to co robi Niall z Zaynem. Musiał już być do tego bardzo przyzwyczajony. Przyjęłam ją życzliwie i powiedziałam:
- Tak to ja. Miło mi Cię poznać. Ty też należysz do zespołu?
- Tak – odpowiedział i zrobił dziwna minę. Nie mogłam jej odczytać. Chyba za dużo wypiłam.
- No to może Ty zdradzisz mi nazwę tego zespołu. Nikt nie chce mi jej wyznać – powiedziałam i zrobiłam urażoną minę. Musiała mi nie wyjść, bo Liam zaczął się śmiać i tylko pokręcił głową.
- Choć poznasz Louisa. Pewnie jest w kuchni- powiedział i podał mi dłoń, zapraszając do tego bym poszła z nim. Uśmiechnęłam się do niego i po chwili już prowadził mnie do kuchni. Spotkaliśmy tam również Anitę, która przyglądała się Lou i rozmawiała o czymś z Harrym.
- Oooo tutaj jesteś kochana – powiedziała radośnie i uczepiła się mojego boku. Nawet dostałam od niej całusa w policzek.
- Marchewkowy król wita cię szanowna pani . Jam jest Louis Tomlinson – powiedział uroczyście Louis i podszedł do mnie.  Miał na sobie czerwone rurki i biały T-shirt w cienkie błękitne paseczki. Ukłonił się, rozbawiając tym nas wszystkich. Nie wiedziałam co zrobić więc też lekko się ukłoniłam.
- Też cię witam yyy… marchewkowy królu – powitałam chłopaka i wszyscy jeszcze bardziej zaczęli się śmiać. Nagle usłyszeliśmy wielki huk. Dobiegał on z salonu. Spojrzeliśmy po sobie i szybkim krokiem udaliśmy się do pomieszczenia obok. Nasze wejście zostało powitane głośnym śmiechem Nialla i Zayna. Chłopcy siedzieli na podłodze przy kanapie. Ich nogi były poplątane tak, że zgubiłam się próbując rozgryźć jak to możliwe. Staliśmy w wejściu nie wiedząc co się stało.
- Kanapki hahhahah leżą tam hahahha pod stołem hahhah- wydukał z siebie Zayn, odpowiadając na nasze pytające spojrzenia.
- I co Niall? Hahahhah Może się poczęstujesz hahhaha- nabijał się z blondyna Zayn.
- Nie dzięki to Twoje kanapki hahhah – odgryzł się Niall i spróbował rozczochrać czuprynę mulata. Zayn nieźle się wkurzył. Zaczęli się okładać, oczywiście na żarty. Louis podbiegł do nich i wskoczył miedzy nimi. Po chwili dołączył do nich także Harry.
- Jak dzieci, jak dzieci i oczywiście ja muszę wszystko posprzątać- mamrotał pod nosem Liam, idąc po szufelkę i zmiotkę. Zaoferowałam mu swoją pomoc, ale on kategorycznie  zabronił mi sprzątać. Stwierdził, że on jako jeden z organizatorów imprezy i powinien się tym zająć. Nie chciałam się z nim kłócić więc dołączyłam do Anity siedzącej na fotelu. Zbliżyłam się do jej ust, ale ona wymigała się i uciekła do kuchni. Bez zastanowienia poszłam za nią. Stała przy zlewie z opartymi rękami na biodrach.
- Co ty robisz? – zapytała mnie. Zdziwiło mnie to pytanie, bo nigdy nie przeszkadzało jej całowanie przy innych.
- O co ci chodzi? Chciała cię tylko pocałować.
- Micha proszę cie nie rób tego dzisiaj. Wyjaśnię ci wszystko jutro – powiedziała cicho i przytuliła mnie delikatnie. Nie spodziewanie jej humor się zmienił. Wzięła patelnie, stojącą na blacie, i zaczęła mnie bić po tyłku. Zaczęłyśmy biegać po całym pomieszczeniu. Radosne okrzyki chłopców z salonu szybko przeniosły się do kuchni. Niall porwał mnie na kanapę. Nie wiem skąd, ale nagle dookoła mnie nagle zaczęły latać poduszki. Przy okazji alkohol lało się strumieniami. Chłopcy zaczęli śpiewać jakieś piosenki, ale nie wiem jakie, bo mój mózg nie był w stanie ich rozpoznać. W pewnym momencie jedna poduszka pękła i pióra z niej rozsypały się po całym salonie. Nie pamiętam co było dalej, jedynie przebłyski. Nie wiem dlaczego ale jeździłam na baranie na pijanym Niallu. Ścigaliśmy się z Anitą i Louisem. Graliśmy w rozbieraną butelkę, która najczęściej stawała koło Harrego. Latał dookoła nas w samej bieliźnie. Chciał ją zdjąć, ale Liam mu zakazał.  Nie pamiętam kiedy skończyła się impreza. Wszyscy zasnęli w salonie na puchatych piórach. 

~~~ 

No i jest kolejny. Znowu nie jestem zadowolona. Kolejny dodam na pewno po egzaminach gimnazjalnych, bo nie sądzę żeby mi się udało wcześniej coś naskrobać. Pozdrawiam Was i komentujcie;D


poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział 3


- Jeszcze raz dziękuję Ci dziecinko – powiedziałam do Anity i pocałowałam ją w policzek. Dochodziła 15.00, więc stwierdziłam, że czas na mnie. Pewnie byłabym w domu kilka godzin wcześniej, ale przez chłopaków straciłam poczucie czasu. Anitka otworzyła mi drzwi i wyszła razem ze mną, by odprowadzić mnie do schodów wejściowych do budynku.                                                                                                 -Nie masz za co dziękować. Mam nadzieję, że nie będziesz miała za dużego przypału w domu. Pamiętaj, że Cię kocham – odpowiedziała i mocno ścisnęłyśmy się na pożegnanie. Powoli zaczęłam iść ulicą w stronę domu. Szłam ze spuszczoną głową, wsłuchana w dźwięki dobiegające ze słuchawek. Nagle wpadłam w kogoś. Podniosłam wzrok i ujrzałam przed sobą Nialla, który zbiera z chodnika jakiś produkty spożywcze.
- Bardzo Cię przepraszam –powiedziałam i schyliłam się, żeby mu pomóc. Zaczęłam chaotycznie zbierać jakieś puszki i wkładać je do papierowej torby. Blondyn miał ich aż trzy. CO on robi zapasy zimowe? Jak on to wgl dał radę nieść?
- Ooo a to ty Micha. Nic się nie stało – odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. Jasne włosy lekko opadły mu na czoło. Szybkim ruchem je poprawił.  Trochę dziwnie się poczułam, bo dopiero po kilkunastu sekundach, zdałam sobie sprawę, że się na niego gapię. Szybko odwróciłam wzrok i zagryzłam wargę.
- Gdzie się wybierasz?- zapytał jakby wgl nie zauważył mojego zachowania.
- Wracam od Anity. Powinnam być już w domu. Muszę iść. Cześć – odparłam. Wstałam z chodnika i odwróciłam się by odejść.
- Zaczekaj odprowadzę cię- krzyknął za mną Niall i szybko mnie dogonił.  
- Nie, nie trzeba. Lepiej zanieś od razu te rzeczy do domu i sprawdź czy czegoś nie zniszczyłam.
- Dobrze… No to… yyy… do następnego spotkania. Cześć – pożegnał się ze mną. Chyba mu się trochę przykro zrobiło, że go spławiłam. Już miałam mu powiedzieć, że jednak może mnie odprowadzić albo coś w tym stylu, ale on już się odwrócił i szybkim krokiem skierował się w przeciwną stronę.

Pół godziny później weszłam cicho do domu. Mama stała nieruchomo w kuchni. Patrzyła się na coś za oknem. Podeszłam do krzesła i usiadłam na nim. Wiedziałam, że dłużej nie mogę uciekać przed kazaniem.   
-Hej- powiedziałam cicho i głośno wciągnęłam powietrze. Irena powoli odwróciła się do mnie. W oczach miała łzy. Nigdy nie widziałam jak płacze. Bardzo mnie to zdziwiło. Podeszła do mnie. Myślałam, że mnie uderzy, ale ona tylko usiadła obok mnie na krześle. Schowała twarz w dłonie i zaczęła płakać. Jej szloch wypełnił całą kuchnię. Ramiona podnosiły się i opadały bardzo szybko. Byłam tak zszokowana, że nie wiedziałam co zrobić. Zawsze myślałam, że moja matka jest nieustępliwą, zimną i silna kobietą, która nie boi się niczego ani nikogo. Cały ten wizerunek rozsypał się na drobne kawałki. Poczułam wyrzuty sumienia. Zdałam sobie sprawę, jaką byłam okropną córką.  Miałam ochotę sama zapłakać, ale tylko wstałam od stołu i przytuliłam ją od tyłu. Wydawało mi się, że ta cała sytuacja to jakaś wielka pomyłka.
- Dziękuję córeczko – powiedziała w końcu mama. Kompletnie nie wiedziałam, dlaczego  mi dziękuje. Uśmiechnęłam się tylko i wróciłam na swoje krzesło.
- Czemu mi to robisz? Czemu nie możesz choć raz być normalną dziewczyną? – zapytała mnie matka. Myślałam, że już nie będzie się czepiać. Myślałam, że da sobie spokój i w końcu zaakceptuje mnie i moją orientacje sexualną. Myślała, że spróbuje być taka jak inne matki. Myślała, że… Oj za dużo od niej oczekiwałam. Jak mogłam w ogóle sądzić, że się zmieniła. Poczułam się bardzo urażona. Chciałam jej zaufać, ale ona jak zwykle robiła jakiś problem.
- Nie rozumiem, dlaczego nie możesz tego znieść? Przecież krzywda Ci się nie robi- odpowiedziałam podniesionym głosem, zaciskając pięści. Zagryzłam wargę. Poczułam ból wbijających się paznokci w dłoń. Nie przejmowałam się tym. To nie było teraz ważne.
- Robisz mi wstyd przed wszystkimi! Musisz się zmienić! Nie wytrzymam tego dłużej!- zaczęła krzyczeć Irena i wstała od stołu. Chciała nade mną górować. Zdałam sobie z tego sprawę. Podniosłam się w jej ślady i stanęłam patrzac na nią wrogo.
- To ja mam dosyć! Jesteś moją matką i powinnaś mnie wspierać! Ty jeszcze masz do mnie pretensje! Nigdy nie będę taka jak ty! Jesteś okropna! Nienawidzę Cię! - wykrzyczałam jej w twarz. Odwróciłam się na pięcie i wbiegłam po schodach na piętro. Wchodząc do mojego pokoju, zatrzasnęłam za sobą drzwi. Rzuciłam bluzę na podłogę. Podeszłam do biurka i wyjęłam klucz do drzwi. Słyszałam już odgłos kroków, więc szybko zasunęłam drzwi. Byłam tak wkurzona, ze przez pewien czas stałam przed drzwiami głośno dysząc i niszcząc sobie paznokcie, które nadal tkwiły w wewnętrznej stronie dłoni.
- Otwórz!- wrzasnęłam matka i szarpnęła za klamkę. Zaczęła walić w drzwi jak szalona. Czyżby się nawaliła…

- Mam cię gdzieś! Idż sobie! Może poszukaj nowej córeczki, która stanie się twoją nadętą kopią! – odpowiedziałam i rzuciłam się na łóżko. Wzięłam z szafki nocnej słuchawki i podłączyłam je do telefonu. Nałożyłam je na uszy i włączyła na maksa  Green Day - American Idiot. Moja matka dobijała się do mnie jeszcze jakiś czas. Z doświadczenia wiedziała, że dzisiaj nie powinna liczyć na to, że się do niej odezwę, wiec dała sobie spokój i odeszła. W tym momencie miałam ochotę wszystkim rzucać, obgryzać paznokcie, zdewastować cały pokój. Moja matka okazała się skończoną egoistką. Jaką byłam idiotką myśląc, o sobie jako o wrednej córce. Jak mogłam uwierzyć w to całe przedstawienie. Byłam żałosna. Czułam ból w klatce piersiowej, aż nie mogłam oddychać. Wyłączyłam muzykę i już miałam rzucić telefonem o ścianę, gdy aparat zawibrował. Dostałam sms-a o Anity:

,, Hej. Chłopcy robią dziś imprezę. Zapraszają Cię. Przyjedź KC<3’’

,,Siemanko Ok. będę KC<3’’

Odpisałam Anicie i uśmiechnęłam się pod nosem. Wyrwę się z domu i nieźle zabawię. Mam nadzieję, że będzie alkohol…

 

 Gdy matka wyszła do pracy, poszłam do łazienki. Wzięłam długą, gorącą kąpiel. O tak tego mi trzeba było. Kłótnia bardzo mnie zmęczyła. Byłam jak zniszczona bluzka, którą krawiec bardzo dobrze pozszywał. Oczywiście nie do końca czułam się dobrze, ale byłam pewna, że spotkanie z Anita poprawi mi humor. Musiałam dla niej wyglądać bosko, dlatego postanowiłam założyć na siebie czarną, koronkową, ponad kolana sukienkę. Oczywiście była na ramiączkach. Do tego buty dziesięciocentymetrowe. Głównie składały się z ciemnych pasków, połączonych ze sobą jak popadnie. Postanowiłam wziąć na drogę czarny sweterek. Nie brałam żadnej biżuterii, tylko jedną bransoletkę- bransoletkę przyjaźni, którą kupiła dla mnie Anita. Wtedy jeszcze nie byłyśmy razem jako para.  Do tego doszedł mocny makijaż. Gruba kreska kredki i rzęsy mocno pomalowane tuszem. Włosy wyprostowałam. Chwilę zastanawiałam się nad ich podepnięciem, ale jedno spojrzenie na zegarek dało mi do zrozumienia, że nie zdążę. Złapałam torebkę, w której tkwił telefon, paczka gum i błyszczyk. W kuchni szybko napisałam kartkę, ze jestem na imprezie i nie wrócę na noc. Wiedziałam, że matka kolejny raz się wścieknie, ale miałam to gdzieś po tym co zrobiła dzisiaj.  To będzie wspaniała noc pomyślałam, wybiegając z domu. 


~~~ 

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału. Jakiś taki trochę ciapowaty.... Następny postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu. Pozdrowienia.

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 2

Obudziłam się w objęciach Anity, która jeszcze słodko spała. Przez pewien czas patrzyłam się na nią, bawiąc się jej długimi ciemnymi włosami. W końcu delikatnie odsunęłam ją od siebie i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz i stwierdziłam, że jestem w fantastycznym humorze. Nagle w mojej głowie pojawił się świetnym pomysł na dowcip. Uwielbiałam dokuczać Anicie. Kocham kiedy śmieję się z niej do rozpuku, a po chwili ona dołączała do mnie i brechtamy się na cały głos. Przeczesałam włosy i wróciłam do salonu, gdzie na sofie spała moja dziecinka. Podeszłam do półki z płytami. Nie wiem skąd, ale moja ukochana miała ich bardzo dużo. Zaczęłam je przeglądać w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego.
- Znalazłam- szepnęłam do siebie zadowolona. Po chwili płytka leżała w odtwarzaczu. Wzięłam do ręki pilot i weszłam ostrożnie na tymczasowe łóżko Anity. Włączyłam wieżę i podgłośniłam na maxa. Z głośników poleciała wspaniała piosenka ,,Moves Like Jagger - Maroon 5 ft. Christina Aguilera’’ W tym samym czasie zaczęłam skakać po sofie, śpiewając głośno. Dziecinka od razu się obudziła.
- Co Ty robisz idiotko! Powaliło Cię doszczętnie!- zaczęła krzyczeć, z czego zaczęłam się głośno śmiać – Przestań się rycholić! – wrzasnęła i zepchnęła mnie z kanapy. Wylądowałam na butelce niedopitej wódki, która wylała się od razu na dywan. Oj będzie plama…
- Co ty robisz idiotko! Powaliło Cię doszczętnie! – zaczęłam udawać Anitę , która nie mogła wytrzymać ze śmiechu – Przestań się rycholić! – dokończyłam i zaniosłam się chichotem. Przez jakiś czas leżałyśmy na podłodze, skręcając się ze śmiechu. Ustawiłam opcję powtarzania utworu, więc ta sama piosenka dalej leciała. Wstałam z posadzki i zaczęłam tańczyć swój zwariowany taniec. Polegał on na poruszaniu w górę i w dół ramion. W tym samym czasie kręciłam na przemian nadgarstkami. Do tego doszedł tyłek, którym poruszałam we wszystkie strony. Otworzyłam oczy i usta oraz zmarszczyłam nos. Moja głowa poruszała się w boki w takt muzyki. Anita widząc mój wspaniały taniec wstała i dołączyła do mnie. Świetnie się bawiłyśmy, robiąc wygibasy. Niestety zapomniałyśmy, że jest sobota a do tego wczesna godzina. Nagle ktoś głośno zapukał do drzwi. Słysząc to dziecinka podbiegła do jakiejś szafki i wyjęła dwa czarne długie topy. Miała przy tym bardzo dziwną minę… Podała mi jeden i ściszyła odtwarzacz. Biegnąc do drzwi założyła koszulkę. Stwierdziłam, że nie wypada abym była w samej bieliźnie, więc też ubrałam się w topa. Gdy Anita otworzyła drzwi okazało się, że stoi w nich dwóch chłopaków. Obaj byli ubrani w rurki i podkoszulki. Jeden z nich wyglądał na nieźle wkurzonego. Miał zaczerwienioną twarz i ciemne kręcone włosy. Drugi natomiast trzymał go pod rękę. Miałam wrażenie, że próbuje powstrzymać swojego kolegę przed wtargnięciem do mieszkania. Posiadał blond włosy i miły uśmiech. Wydawało mi się, że znam już ich twarze. Nagle skojarzyłam skąd. To tych chłopaków wczoraj popchnęłam wbiegając po schodach.
- Anita, czy możesz być trochę ciszej? – zapytał przez zaciśnięte żeby lokowaty.
- Przepraszam was bardzo. Już ściszyłam wieżę. Mam nadzieję, że was nie obudziłyśmy – powiedziała ze skruchą Anita. Widać było, że jej głupio.
- To moja wina nie pomyślałam, że mogę kogoś obudzić. Chciałam zrobić jej tylko psikusa – oznajmiłam podchodząc bliżej drzwi i przytulając się do Anity.
- To jest moja przyjaciółka Micha. Micha to Niall – Anitka wskazała na blondyna -i Harry.
- Skądś Cię znam- powiedział w zamyśleniu lokowaty.
- Wczoraj na schodach was spotkałam- wyjaśniłam lekko zawstydzona.
- Aaaa to ty się przepchnęłaś – przypomniał sobie Niall i tylko spojrzał na Harrego unosząc brwi. Jakby chciał powiedzieć, że to ktoś dobrze znany w tych okolicach, o którym mówi się.
- Może wejdziecie. Chciałabym jakoś wam zrekompensować, to że was obudziłyśmy –zaproponowała Anita i dodała- Wczoraj robiłam zakupy, więc mam jakieś ciastka, kawę…
- Chodź Harry i tak już nie zaśniesz –powiedział Niall wciągając Harrego do mieszkania. W jego oczach można było zauważyć jakiś błysk. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co to.
- Zapraszam, zapraszam – powiedziała Anita i zamknęła szczelnie drzwi za chłopcami. Po chwili szepnęła do mnie –Idź się nimi zajmij a ja w tym czasie się ubiorę. Ty i tak nie masz suchych ubrań.
-Dobra. Ciastka są tam, gdzie zawsze, tak?- zapytałam, gdy dziecinka już się do mnie odwracała plecami.
- Tak wszystko jest po staremu. Zaproponuj im herbatę albo kawę - powiedziała i popchnęła mnie w stronę kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia chłopcy już siedzieli przy stole. Harry się uspokoił i patrzył na zdjęcia poprzyczepiane na magnesy do lodówki. Niall musiał być głodny, bo już podjadał orzeszki ziemne z małej miseczki, która wcześniej stała na blacie kuchennym.
- Czego się napijecie? Kawy? Herbaty a może kakaa?- zapytałam uprzejmie z uśmiechem, stojąc w wejściu do kuchni. Niall widząc mnie szybko odstawił miseczkę i zarumienił się lekko.
- Poproszę kawę – powiedział Harry , szturchnął swojego kolegę i zapytał – a ty Niall?
- Kakao jakbyś mogła- wyjąkał. Kiwnęłam głową i podeszłam do jednej z szafek. Podciągnęłam niżej topa i wpięłam się na palcach, aby móc sięgnąć po potrzebne rzeczy. Jak na złość Anita musiała postawić dalej kawę. Próbowałam ją dosięgnąć. Miałam ją już prawie prawie, gdy niebezpiecznie zachwiałam się na palcach. Blondyn od razu wstał od stołu i przytrzymał mnie lekko dotykając bioder.
- Mogłaś poprosić, żebym Ci pomógł – uśmiechnął się do mnie i podał kawę.
- Dzięki - odwzajemniłam uśmiech. Był trochę wyższy ode mnie. Oczy miałam na wysokości jego nosa. Staliśmy tak chwilę. W końcu się poruszyłam i podeszłam do kuchenki. Zapaliłam gaz i wstawiłam wodę w czajniku.
- Wcześniej was tu nie widziałam. Wprowadziliście się niedawno?- zapytałam zaciekawiona. W końcu nie często Anicie zmieniają się sąsiedzi. W zasadzie połowa budynku stoi pusta, bo nie jest jeszcze wyremontowana.
- Tak, jakiś tydzień temu. Nie mogłaś nas spotkać, bo ostatnio nie byliśmy w Anglii. Pojechaliśmy z naszymi kolegami z zespołu na wakacje. Mieszka z nami jeszcze jeden chłopak. Ma na imię Louis. Na razie jest u matki w odwiedzinach – powiedział Harry i wstał od stołu, aby wyjrzeć przez okno. Właśnie zaczynał padać deszcz.
- Macie zespół? To zarąbiście – powiedziałam i zapytałam – Jaką muzykę gracie?
- POP, ale lubimy wszystkie gatunki – powiedział zamyślony Harry. Trochę dziwnie się zachowywał…
- Ahha – odpowiedziałam i wyłączyłam kuchenkę. Ustawiłam cztery kubki po kolei i do każdego wlałam gorącą wodę. Wzięłam je do ręki i postawiłam na stole.
- Dzięki – zakomunikował Niall i sięgnął po swój kubek.
- A jeszcze cukier – wstałam i sięgnęłam po niego w górę. W tym samym czasie weszła do kuchni uśmiechnięta Anita. Wyglądała bosko. Aż miałam ochotę podbiec do niej i zacząć ją wielbić. Stwierdziłam jednak, że to trochę nie wypada i tylko odwróciłam wzrok. Za bardzo mnie kusiła.
- Miacha czemu nie wyjęłaś ciasteczek? – zapytała i podbiegła, aby wyłożyć je na talerzyk. Przechodząc obok mnie po kryjomu klepnęła mnie w tyłek. Odwróciłam się do niej i tylko się uśmiechnęłam. Z tego wszystkiego zapomniałam o trzymanym cukrze. Naczynie wypadło mi z rąk rozsypując się na podłodze na milion małych kawałeczków.
- O nie – westchnęłam i uklękłam, aby zebrać szkło.
- Usiądź sobie. Ja to posprzątam – powiedziała Anita z cierpką miną. Pokręciłam tylko głową i sięgnęłam po szufelkę i zmiotkę.
- Siadaj i to bez dyskusji. Nie chcę żebyś pokaleczyła sobie stopy. Jesteś bez butów – oznajmiła i popchnęła mnie na krzesło.
- Dziecinko bardzo Cię przepraszam. Powinnam była bardziej uważać.
- Oj daj już spokój – powiedziała i ucałowała mnie w policzek. Przy tych wydarzeniach miałam wrażenie, ze w kuchni jesteśmy same. Nagle przypomniałam sobie o gościach.
- No to chyba nie będzie cukru – powiedziałam jak skończona idiotka i usiadłam na jednym z krzeseł.
- Ja i tak nie słodzę. Wolę jeść- Niall chciał mi dać znać, że nic się nie stało – Najwyżej wypiję nie słodzone – uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.

Następna godzina minęła bardzo szybko. Razem śmialiśmy się i żartowaliśmy. Nawet Harremu poprawił się humor. Niall ciągle na mnie spoglądał i uśmiechał się. Lokowaty opowiadał o zespole i o płycie, którą niedawno wydali. Dowiedziałam się, że łącznie jest ich tam pięciu. Chciałam, żeby powiedzieli nazwę, ale uparli się, że tego nie zdradzą. W ogóle ich nie rozumiałam. Wtedy nie wiedziałam, że to dopiero początek świetnej przygody z tymi chłopakami. 


~~~ 

Witam! Kolejny rozdział za mną . Przepraszam, że dosyć długo się nie pojawiał. Zapraszam do komentowania. W tym tygodniu powinien pojawić się nowy rozdzialik. Pozdrowienia